Kilka miesięcy temu wpadła mi w ręce pewna książka. Nie przeczytałam jej, bo… Nie lubię czytać pamiętników. Gdy zorientowałam się co trafiło na moją półkę było już za późno, lektura wróciła do właściciela, a ja zostałam zmuszona do złożenia zamówienia w księgarni. Nie żałuję ani złotówki, którą wydałam na pamiętniki Vidocqa. Co więcej, chciałabym również Wam przybliżyć sylwetkę tego niesamowitego człowieka.
Jak to się stało, że złodziejowi i oszustowi zawdzięczamy światowe bezpieczeństwo? Eugène François Vidocq dał początek kryminalnej komórce francuskiej policji – Sûreté Nationale, która stała się modelem dla stworzenia Scotland Yardu czy FBI. Uważa się go za ojca współczesnej kryminalistyki, a jego historia to ciąg niesamowitych wydarzeń.
Dwa słowa na początek.
Historia Eugeniusza – Franciszka Vidocqa wydawała mi się dosyć prosta do przedstawienia. Jednak w miarę zgłębiania zagadnienia zaczynałam dostrzegać ogrom szczegółów, które składają się na dosyć chaotyczną opowieść. Nie sposób opisać wszystkiego, a selekcja istotnych treści zajęła mi mnóstwo czasu. Dlatego pomijam lub tylko wspominam niektóre sytuacje. Jednocześnie, zainteresowanych zachęcam do sięgnięcia po lekturę:
Dzieciństwo i pierwsze problemy.
Zazwyczaj, nietuzinkowi ludzie zaczynają zadziwiać już od pierwszych chwil pojawienia się na świecie. Czy tak było w przypadku Vidocqa? Urodził się 23 lipca 1775 roku we francuskiej miejscowości Arras. W pewnym sensie sąsiadował z Robespierrem (jeden z przywódców rewolucji francuskiej), który przyszedł na świat kilka domów dalej. Natura wyposażyła go w niezwykłą jak na swój wiek siłę i zręczność, co skwapliwie wykorzystywał nieustannie wdając się w bójki. Reprymendy ojca piekarza nie przynosiły żadnych rezultatów, więc młody Eugeniusz często zgłębiał tajniki siedzenia w kozie. Być może właśnie to sprawiło, że wybrał ciemną stronę mocy. Osoby z którymi spędzał czas posiadały bardzo prosty sposób postrzegania świata… Jeżeli jesteś w stanie coś zdobyć – jest twoje, a przepisy czy umowy to bardzo elastyczna kwestia. Funkcjonując w takim środowisku trudno podążać inną drogą.
Liczne kradzieże oraz drobne występki sprawiły, że nasz bohater w wieku 13 lat został po raz pierwszy skazany na 10 dni więzienia. Zadenuncjował go własny ojciec. Zaledwie rok później ponownie doszło do kradzieży, ale tym razem Vidocq uciekł z domu. Za zdobyte pieniądze kupił bilet na statek do Ameryki… Niestety, nie dotarł tam ponieważ zanim wsiadł na pokład oczarowała go pewna młoda kobieta i… Został okradziony… O, ironio.;)
Nie chciał wracać do domu, więc jakimś cudem zatrudnił się w tak zwanej wędrownej menażerii, gdzie oporządzał zwierzęta, ale po jednej z awantur został pobity i wyrzucony na ulicę. Potem trafił do poznanego w karczmie dyrektora teatru marionetek, któremu towarzyszyła piękna, dwudziestoletnia żona Eliza. Vidocq nie pozostawał obojętny na jej wdzięki. To był błąd, bo miejsce pracy to najgorsza opcja na romansowanie z żoną szefa. Zostali nakryci, a zdradzony mąż wykuł żonie oko hakiem do wieszania marionetek (!).
Vidocq miał dosyć wrażeń i postanowił wrócić do domu licząc na wyrozumiałość rodziców, a szczególnie matki, wiadomo – Mama kocha bardziej;). Jak na pierwsze 16 lat życia zdążył już nieźle nabroić.
Wojsko wyprowadzi Cię na prostą… Serio?
Tuż po powrocie do domu nastolatek postanowił wstąpić do wojska. Wybrał stacjonujący niedaleko Pułk Burboński. Porywczy charakter znowu dał o sobie znać. Tym razem obiektem agresji stali się towarzysze broni. W ciągu pół roku Vidocq piętnaście razy stawał do pojedynków. Jak twierdzi, we wszystkich zwyciężył, a ponieważ był świetnym szermierzem nie ma powodu, by mu nie wierzyć. Niestety, jeden z takich incydentów zakończył się złożeniem doniesienia dowódcy przez tchórzliwego przeciwnika. Zeznał on, że został obrażony przez niższej rangi żołnierza. Groziła za to kara śmierci, więc Vidocq zdezerterował wykorzystując umiejętność kamuflażu.
Dosyć szybko znalazł sobie nową lokalizację. Wybrał 11. Pułk Strzelców. Tam jego kariera nabrała tempa i po kilku miesiącach skierowano go do kawalerii. Również w kawalerii awanturniczy sposób bycia się nie sprawdził. Vidocq przeniósł się do austriackich Kirasjerów, potem korpusu Schroedera i 14. Pułku Piechoty… Generalnie, wojsko nieustannie przewija się w tej opowieści. To jeden z bardziej chaotycznych wątków.
Wszystkie kobiety Vidocqa!
Wspomniane wcześniej pamiętniki dosyć obszernie opisują życie uczuciowe naszego bohatera. Oczywiście, z jego własnej perspektywy. Nie da się ukryć, że kobiety go uwielbiały. Był postawnym, dość przystojnym mężczyzną, który potrafił doskonale manipulować i rzadko odmawiał płci pięknej. Jeżeli dodamy do tego czasy francuskiej rewolucji i ogólny brak zahamowań seksualnych jaki wtedy panował, to przytaczane przez Vidocqa pikantne opowieści nie powinny nas dziwić.
Romanse rozpoczął już jako kilkunastoletni chłopiec. Dosyć wcześnie się ożenił. W wieku dziewiętnastu lat poślubił Marie Anne Louise Chevalier. Powodem tak zaskakującej decyzji nie była miłość, ale ciąża… Jak się niedługo okazało urojona. Marie okłamywała go i zdradzała, więc ten związek siłą rzeczy szybko się rozpadł, choć Marie jeszcze długo funkcjonowała w jego życiu.
Drugie małżeństwo zawarł dużo później. W 1820 roku jego wybranką została Jeanne-Victoire Guerin, która niestety zmarła cztery lata po zaślubinach. W 1830 roku związał się z własną siostrzenicą Fleuride’ą Maniez i żyli razem do jej śmierci w 1947 roku. Było to ostatnie małżeństwo Vidocqa, ale z kobiecego towarzystwa nigdy nie zrezygnował. Zmarł w 1857 roku, a o spadek po nim walczyło 11 kobiet, co jednoznacznie pokazuje jak bogate życie prowadził.
Przyjmuje się, że Vidocq nie pozostawił żadnego potomka. Początkowo, syn Marie, żony Vidocqa z pierwszego małżeństwa utrzymywał, że jest jego dzieckiem, ale kontrowersje zostały dość szybko wyjaśnione. Oficjalnie, Eugène François Vidocq zmarł bezpotomnie.
Kto nie lubi przebieranek?
Przejdźmy do rzeczy. Jak to się stało, że zwykły oszust zrobił tak oszałamiającą karierę w policji? Wielu do tej pory zadaje sobie to pytanie. Z perspektywy czasu odpowiedź jest dość oczywista, choć trudno w nią uwierzyć.
Już pierwsze konflikty z prawem pozwoliły Vidocqowi wypracować pewne metody działania, które później jedynie ulepszał. Dość wcześnie nauczył się podrabiać klucze i otwierać zamki. MacGyver mógłby brać u niego korepetycje. Jako nastolatek szlifował swoje umiejętności dokonując drobnych kradzieży i oszustw. W związku z tym często trafiał do więzienia, gdzie zakuwano go w kajdany i zamykano w ciemnym lochu. To właśnie tam poznawał przestępcze środowisko. Funkcjonując jako przestępca, myślał jak przestępca, działał jak przestępca i był w stanie przekuć tę wiedzę w swój atut.
Z cudownej umiejętności przeistaczania się w inne osoby Vidocq uczynił niemal sztukę. Zmiana tożsamość przychodziła mu wyjątkowo łatwo. Udawał zakonnicę, sprzedawcę, strażnika, policjanta czy arystokratę. Osiągał zamierzony cel zanim ktoś zdołał go zdemaskować. To ułatwiało mu późniejszą pracę, wtapianie się w lokalne środowiska i obserwacje grup przestępczych. Stawał się znany, choć nikt nie znał go naprawdę.
Będę współpracował!
Początkowa współpraca z policją ograniczała się do drobnych przysług, które umożliwiały Vidocqowi opuszczanie więzienia. Innymi słowy, zdradzał strażnikom miejsce pobytu jakiegoś przestępcy, a oni udawali, że nie widzą, gdy opuszczał swoją celę. Problem polegał na tym, że on cały czas do niej wracał. Oszustwo miał wpisane w krew i nie potrafił inaczej funkcjonować. Z drugiej strony, policja wiedziała jak skuteczna jest jego pomoc. Być może dlatego ich koegzystencja tak dobrze się układała.
W lipcu 1809 roku, podczas odsiadywania wyroku za fałszerstwo nawiązał trwałą współpracę z policją. Został taka zwanym supergrassem czyli agentem. Siedząc w celi rozwiązywał trudne zagadki kryminalne. Pomogła mu w tym znajomość lokalnego środowiska i sposób działania sprawców. W 1811 roku zaaranżowano spektakularną ucieczkę Vidocqa z więzienia. Wszystko po to, by mógł trafić do przestępczego podziemia. Rozpracowano w ten sposób kilka grup przestępczych.
W tym samym roku Vidocq założył tak zwaną „Brygadę Bezpieczeństwa Narodowego”, którą wkrótce uznano za oficjalną organizację podlegającą paryskiej policji. W 1812 roku Napoleon Bonaparte utworzył dział kryminalistyki w Sûreté Nationale. Vidocq nie mógł oficjalnie stanąć na jego czele ponieważ nadal był ścigany listem gończym za oszustwa, fałszerstwa… I udział w zorganizowanej grupie przestępczej.;) Powiem szczerze, że nie wierzę, by on kiedykolwiek z tego fachu zrezygnował.;)
Główny problem paryskiej policji stanowiła kwestia tożsamości przestępców. Oszuści mogli dowolnie zmieniać nazwiska i wizerunek. Vidocq, jak wiadomo często korzystający z tej praktyki, doskonale znał cały mechanizm i przedstawił organom ścigania sposób na walkę z nim. Na jego polecenie utworzono kartoteki, w których gromadzono dokładne informacje o przestępcach. Zmiana tożsamości nie była już taka prosta. Pomógł również w tworzeniu zabezpieczeń przed fałszerstwami dokonywanymi na pieniądzach i dokumentach.
W 1829 roku nawiązał współpracę z Anglikami i dzieląc się swoimi doświadczeniami pomógł im w założeniu Scotland Yardu. To właśnie Vidocq wskazał miejsce od którego ten rodzaj angielskiej policji wziął swoją nazwę. W późniejszych latach zdarzało mu się nawet szkolić młodych agentów Scotland Yardu.
Współpraca z policją trwała raz lepiej, raz gorzej do 1830 lub 1833 roku. Później nasz bohater poszedł własną drogą.
Pierwsza na świecie agencja detektywistyczna.
Ta własna droga to powstanie w 1833 roku prywatnego biura informacyjnego, żeby nie powiedzieć agencji detektywistycznej.;) Vidocq zatrudniał tam byłych więźniów. Dzięki temu miał dostęp do wiedzy o środowisku i mógł skutecznie działać. Często mawiał, że by ująć sprawcę musisz myśleć tak jak on. Jako pierwszy analizując dane przestępstwo wykorzystywał tak nowatorskie metody działania jak oględziny miejsca zbrodni dedukcję czy balistykę.
Niestety, metody, które wykorzystywał w pozyskiwaniu informacji nie podobały się lokalnym oficjelom. Nawet nie chodziło o to, że nie były zgodne z prawem, ale przede wszystkim naruszały ich interesy. Dlatego nasz bohater wrócił do więzienia. Spędził rok w celi (1942-43). Dopiero interwencja wysoko postawionych przyjaciół doprowadziła do jego uwolnienia. Pierwsze biuro detektywistyczne na świecie założył oszust i złodziej, więc oczekiwanie, że będzie krystalicznie uczciwe, wolne od korupcji czy drobnych przestępstw było swego rodzaju naiwnością. Najważniejsze, że działało skutecznie i cieszyło się niesłabnącym zainteresowaniem klientów.
Sława i popularność Vidocqa rosły zwracając uwagę opinii publicznej na ogromną wartość badań kryminalnych w zwiększaniu międzynarodowego bezpieczeństwa. Kryminalistyka stała się dziedziną rozwojową i potrzebną. Tropienie najgroźniejszych przestępców, monitorowanie funkcjonowania zorganizowanych grup przestępczych, tworzenie kartotek i ulepszanie systemów bezpieczeństwa bez wątpienia podnosiło jakość pracy policji i innych organów porządkowych. Dlatego z tej perspektywy zasługi Vidocqa są nieocenione. A jego postawa moralna? Cóż, moim zdaniem to właśnie ona sprawiała, że był tak dobry w tym co robił.;)
Eugène François Vidocq zmarł w 1857 roku, a jego postać stała się inspiracją dla wielu pisarzy. Z wymienionymi poniżej podobno nawet się przyjaźnił.;) Nawiązanie do biografii Vidocqa znajdujemy w dziełach Balzaca (Cierpienia wynalazcy, Ojciec Goriot czy Komedia ludzka), Wictora Hugo (Nędznicy) czy Dumasa (Hrabia Monte Christo). Warto również wspomnieć o przyczynie tego wpisu, o Pamiętnikach Vidocqa. Tak naprawdę tę książkę napisali autorzy, których Vidocq wynajął. Zakładam jednak, że przedstawione opowieści nie są elementem fikcji literackiej, choć pewnie pojawiają się liczne ubarwienia.
Starałam się nie opowiadać tej historii bazując jedynie na formule pamiętników, gdzie wszystkie elementy są ze sobą wymieszane, a sprawy uczuciowe, obyczajowe i kryminalne przeplatają się, tworząc chaotyczną całość. Moim celem było wspomnienie, przedstawienie sylwetki człowieka, który doświadczał przygód bohaterów filmów akcji, ale w przeciwieństwie do nich istniał naprawdę. Mam nadzieję, że to mi się udało.
Dlatego właśnie tak lubię czytać Twoje posty Agnieszko. To coś innego niż zwykle można przeczytać na blogach o modzie. Zapraszam na allebooks.pl.